27

marca 2012
Skomentuj (4)

– Pamiętam go ze Znicza Pruszków. Widziałem jak pracuje. To on w końcu nauczył Lewego [Roberta Lewandowskiego – przyp. PD] grać w piłkę. To dobry trener, tylko pracował w bardzo złych klubach, gdzie była za duża napinka jak Wisła Płock i Zagłębie Sosnowiec – powiedział mi mój dobry kolega dziennikarz przed rozpoczęciem tego sezonu na temat zatrudnienia Leszka Ojrzyńskiego przez Koronę Kielce. Zaraz potem dodał: ale pewnie i tak mi nie uwierzysz.

Miał rację. Nikt nie wierzył. Bo i nie było w co. Szkoleniowiec, słynący jedynie z wydalenia z Odry Wodzisław, Rakowa Częstochowa i Wisły Płock, miał utrzymać Koronę w ekstraklasie? W dodatku bez wyraźniejszych wzmocnień. Bez pieniędzy. Z drużyną kompletnie rozbitą po poprzedniej fatalnej rudzie, w której nie było choćby jednego zawodnika, na którego solidną formę można było z czystym sercem postawić u buka. Naopowiadano mi dużo negatywnych rzeczy przy okazji przyjścia do klubu nowego bossa. Później go poznałam. Po raz kolejny okazało się, że nie należy oceniać ludzi po opiniach innych.

I wiecie, co było zbawieniem pana Leszka? Właśnie ten brak napinki. Brak jakichkolwiek oczekiwań. A także umiejętny dobór ludzi. Świetną, choć niewidoczną, robotę w kieleckim zespole wykonuje trener bramkarzy, Maciej Szczęsny. I nie chodzi tylko o szkolenie golkiperów. Co ciekawe, obaj panowie nie znali się wcześniej. Ale jak już się poznali, okazało się, że znakomicie się uzupełniają. Kiedy ten pierwszy, energiczny i nieco wybuchowy, nakrzyczy, to ten drugi, doświadczony i charyzmatyczny, uspokaja.

W Kielcach w końcu pozwolono Leszkowi Ojrzyńskiemu spokojnie pracować. No i dostał materiał, z którego można było uszyć piękną kreację. Tylko nikt wcześniej nie wiedział, jak się do tego zabrać, żeby go nie uszkodzić. Bo materiał był to bardzo delikatny. Ale odpowiednio uszyty, mógłby dać zniewalające rezultaty. I dał.

Dziś Korona to najlepiej grająca drużyna w polskiej lidze. Paweł Golański w meczu z Polonią Warszawa zagrał jak Dani Alves. W obecnej dyspozycji znów mógłby narobić problemów Cristiano Ronaldo. Paweł Sobolewski hasa po boisku jak sowa na nocnych łowach, którą wypuszczono po dwóch tygodniach z ciasnej klatki. Maciej Korzym prezentuje się tak, jakby nagle z dwudziestoletniego malucha przesiadł się na najnowsze Ferrari. Tomasz Lisowski, Aleksandar Vuković, Kamil Kuzera… Coś ich nagle natchnęło. Jakby w ciągu kilku miesięcy od nowa nauczyli się grać w piłkę. To nie jest przypadek, że niemal każdy kielecki piłkarz akurat teraz jest w życiowej formie.  

Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego grają na boisku tak jak na scenie legendarny zespół Metallica. Publika już rozgrzana do granic możliwości, a oni wciąż niezaspokojeni. Chcą więcej. Nie chcą dobrze wypaść. Chcą zmiażdżyć. Może właśnie dlatego przylgnęła do nich łatka brutali i drwali. Krytycy, a raczej ci, którym Korona w czubie tabeli nie pasuje, mówili, że kielczanie nie grają w piłkę, że rąbią. A oni po prostu ambicją i wolą walki mogliby obdzielić całą ekstraklasę i z pół pierwszej ligi. I jeśli po meczu z Polonią Warszawa, wygranym przez Koronę 3:0, ktoś nadal uważa, że kielczanie nie grają w piłkę, to ok. Nazwijmy to siatkówką, curlingiem czy nawet skokami narciarskimi, a oni nadal niech serwują, rzucają i skaczą tak jak do tej pory. To oni nadają teraz tej lidze kolorów i tylko oni sami mogą sobie przeszkodzić.

Na zdjęciu: drużyna Korony Kielce odbierająca srebrne medale za drugie miejsce w rozgrywkach Pucharu Polski w sezonie 2006/2007 (od lewej stoją: Jacek Kiełb, Piotr Kiciński, Marcin Robak, Piotr Misztal, Sławomir Rutka, Robert Bednarek, Tomasz Brzyski, Piotr Bagnicki, Michał Trzeciakiewicz, Radosław Cierzniak, Marek Szyndrowski, Paweł Golański, Marcin Kuś i Maciej Mielcarz). Później była karna degradacja, odejście głównego sponsora oraz wielu ważnych piłkarzy i brak pieniędzy. Wydawało się, że drużyna ze stolicy świętokrzyskiego nie będzie już w stanie nawet zbliżyć się do takich sukcesów przynajmniej w najbliższej przyszłości. Obecna Korona gra lepiej niż tamta sprzed pięciu lat.


Komentarze do wpisu: Dodaj nowy komentarz

PD (2012-03-29 16:17:19),


Kibic_Kielce: o tych, którzy naprawdę mają Koronę w sercu, nie ma się co bać. Zawsze z nią będą. A chorągiewkami z kolei nie ma się co przejmować. Bo zawsze polecą z wiatrem.

Kibic_Kielce (2012-03-29 08:12:47),


Każdego zapewne cieszą sukcesy Korony w tym sezonie. Zauważyłem jednak w ostatnich dniach po porażce naszych szczypiornistów z Cimosem Koper, "odwrót: od Vive i jakby przejście na stronę Korony, bo ona teraz jest na topie. Pomimo, tego, iż zawodnicy, sztab szkoleniowy nie mówią nic o mistrzostwie Polski ani o pucharach ten balon się pompuje do granic możliwości. W sumie nie można się temu dziwić sami piłkarze nas do tego zmuszają swoją grą. Do końca rundy pozostało jednak 7 kolejek i jak już wiemy tradycją Korony jest to, że ma zawsze udany początek rundy, pod koniec nieco obniża loty. Jest jeszcze wiele przed nami i równie dobrze możemy zostać mistrzem Polski jak i skończyć w środku tabeli. Życzę sobie, aby Korona osiągnęła jak najlepszy rezultat. Patrząc realnie raczej mistrzostwa nie zdobędzie, ale myślę że dobrze by było uplasować się na "pudle". Tylko co, będzie jeśli zdarzy się kilka gorszych meczy?Czy nie...

gorg (2012-03-28 22:17:23),


Byłem w Bełchatowie również :D hahaha Tam pierwszy raz zobaczyłem Paulę, do tej pory znając ja tylko ze strony Kolportera. Pozdrowienia

MC (2012-03-27 10:45:05),


Pamiętam ten finał PP w Bełchatowie jakby to było dzisiaj. Dyskobolia wznosi Puchar a my z całych sił śpiewamy "Czy wygrywasz, czy nie..."