22

marca 2012
Skomentuj (0)


Dzień Świętego Patryka! Dzień Świętego Patryka! Wszyscy na zielono! Przypinamy koniczynki i idziemy na paradę! To Dzień Świętego Patryka! Eee, yyy, a co w tym chodzi? Okazuje się, że tego dnia zielono jest nie tylko na głowie, ale także w głowie.

Wiedziałam, że istnieje coś takiego jak St. Patrick’s Day, że jest to irlandzkie święto i że jest popularne na całym świecie. Ale w życiu bym się nie spodziewała, że w Stanach Zjednoczonych dorównuje ono sławą Walentynkom, Halloween, a nawet… Bożemu Narodzeniu!

Zaraz (chociaż zapewne jeszcze w trakcie) Dnia Świętego Walentego w amerykańskich sklepach pojawiły się zielone kapelusze, koszulki, naszyjniki, pióropusze… W sumie wszystko, czego dusza zapragnie, tyle że zmieniło kolor z czerwonego na zielony. A 17 marca, kiedy wybiła godzina "W" i na każdym nowojorskim skrzyżowaniu zainstalowano irlandzkie flagi, na ulicę wybiegli zieloni kosmici ludzie i wtedy to już nawet piwo zmieniło barwę na trawiastą. Wstyd było nie mieć chociaż zielonych majtek. Ale jakby ktoś jakimś cudem zapomniał o fragmencie garderoby w kolorze nadziei, zawsze można było się poratować rozłożonymi co pięć kroków straganami z odpowiednim usprzętowieniem.

A kim był właściwie ten cały Święty Patryk i co on zrobił takiego, że doprowadził do deficytu zielonego barwnika? I tu pojawiają się schody. – Nie wiem dokładnie, ale tego dnia chodzi o to, że się ubierasz na zielono, wychodzisz na ulicę i pijesz – usłyszałam w jednej z odpowiedzi. Czyli nikt za bardzo nie wie, o co kaman, ale idzie za tłumem, bo jest fajnie. Amerykanie kochają wszelkiego rodzaju święta. Wykorzystają każdą okazję, żeby zrobić coś innego niż na co dzień. I oczywiście włożyć cierpliwie wyczekujące konkretnej okazji skarpetki.

To kolejna cecha charakterystyczna dla Amerykanów. Ubrania okolicznościowe. Nigdzie wcześniej się z tym nie spotkałam. Kiedy nadchodzi Boże Narodzenie, wyciągają zalegające od roku w szafach swetry z choineczkami i skarpetki w mikołaje. Już dwa tygodnie przed Walentynkami (obchodzonymi równie hucznie, co 25 grudnia) noszą bluzy w serduszka. A nieco ponad miesiąc później, 17 marca, ubierają zielone koszulki z wielką błyszczącą koniczyną w środku. Teraz już wiem, dlaczego w amerykańskich domach tak popularne są osobno wydzielone małe pomieszczenia, służące jako szafa (ang. closet).

Na zdjęciu: przerwa na małą czarną podczas dłuższego postoju w nowojorskim korku. I oczywiście flaga Irlandii, zdobiąca dorożkę nie gorzej niż świeże kwiaty.

PS. Empire State Building na fotografii z poprzedniego wpisu nieprzypadkowo świeci się na zielono.


Komentarze do wpisu: Dodaj nowy komentarz